piątek, 5 maja 2017

dziennik maturzysty #3

do następnej matury: 56h 15min

Szybko dziś poszło. Nie żeby matma sprawiała mi jakąś specjalną przyjemność... Jednak mimo chorobliwego przerostu ambicji udało mi się spojrzeć trzeźwo na własne umiejętności i, przede wszystkim, potrzeby. Niby na każde studia matma jest potrzebna, ale na moje wystarczy ładnie zdana podstawa. Taka raczej będzie. I jestem zadowolona, co chyba najważniejsze.

Popołudnie mogłam poświęcić na odpoczynek (nareszcie!). Czuję już nadchodzące lato, głównie przez charakterystyczne zapachy - mrożona kawa, nagrzane miasto po deszczu, rozpalona skóra. Dużo marzę o tym, co w te najdłuższe w życiu wakacje może mnie spotkać, planuję, co chcę zrobić, i ganię się w myślach. Cenny czas na maturalne powtórki topnieje w oczach, nieładnie! Ale nie mogę się już powstrzymać...

Kuszą dni wypełnione dobrymi książkami i odkrywaniem Warszawy. Kuszą miejsca, które chcę odwiedzić. Kuszą te wszystkie zachody słońca. Tyle piękna i radości mnie czeka!

Ale najpierw trzeba będzie odespać.

 Muzycznie też wchodzę już w letnie klimaty :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz