poniedziałek, 8 maja 2017

dziennik maturzysty #4

do następnej matury: 12h 02min

5/10 matur za mną. Trochę przestaję się bać, mniej się stresuję. Okazuje się, że mam wiedzę, w której istnienie wątpiłam, a do tego jeszcze działającą intuicję. Jestem w szoku.

Dzisiejszy dzień w ogóle obfituje w zaskoczenie - pogodą, głupim błędem na rozszerzonym angielskim, ludźmi, samą sobą, własną naiwnością i odwagą. I zmianami, jakie zaszły przez te trzy lata liceum. Jestem naprawdę w nieskończonym szoku.

Chciałabym to opisać, ale chyba jeszcze nie jestem gotowa, jeszcze nie do końca to wszystko rozumiem. Wszystkie porażki, nauczki, cuda, które wzięły się nie wiadomo skąd i na które nie zasłużyłam. Pewnie nigdy nie przestanę tego analizować, a na pewno nigdy nie przestanę się dziwić. Jakimś magicznym sposobem to wszystko mnie buduje. Nawet to, co czyniło mnie zupełnie rozbitą, nawet to, co pozostawiło trwały ślad w psychice, co zmieniło mnie i od środka, i od zewnątrz. Magia jak nic.

Kiedyś to wszystko opiszę.

(Dlaczego największe rozkminy przychodzą akurat w trakcie matur???)

i said it doesn't matter where i go
i am calling all the poets in the battle
i am shouting to the world
let them know that we won't be afraid to step into the fire
when we can't see the light

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz